Subiektywnie rzecz ujmując rower jest ładny. Bardzo ładny.
Górna rura zwęża się ku tyłowi i przechodzi płynie pod skosem do tylnego
widelca. Smukłe połączenie całości, którego nie powstydziłby się projektant
Alfy Romeo. Główka ramy jest wielkości przypominającej jej odpowiednikowi z
motoru crossowego. Całość ma tę niesamowitą zaletę , że pomimo ciekawego
wyglądu roweru zwężającego się, naprawdę nieźle działa.
Tylni trójkąt jest tak nachylony względem podłoża, że rower
pokonuje podjazdy niczym górska kozica. Praktycznie ani razu nie miałem
sytuacji, w której tylne koło traci przyczepność. Ba! Zainspirowało mnie to do
wjechania toruńskiej ścieżki DH pod prąd. Co najdziwniejsze wjechałem bez spiny
za pierwszym razem. To był właśnie moment, w którym praktycznie zakochałem się
w nowych ramach Kellysa.
Kolejnym testem było sprawdzenie sztywności.
Rower podczas wyścigu poddany jest naprawdę dużym
przeciążeniom. Zawsze staram się maksymalnie obciążyć całość mechanizmu na
treningu, przed faktycznym zabraniem sprzętu na zawody. Wrzuciłem przełożenie
„blat-oś” i przepycham rower pod największą górkę jaką znam w okolicy (podjazd
około 15%). Kolejne zaskoczenie. Praktycznie nie czuć przesunięcia osi suportu
względem ramy. W karbonowych ramach ugięcie mufy przy bardzo mocnym nacisku na
pedał jest częste. Kellys w jakiś magiczny sposób usztywnił tę newralgiczną
część do stopnia naprawdę zadowalającego. Odczuć to można również podczas
zjazdów i ciasnych zakrętów. Każde mocne przesunięcie środka ciężkości daje
natychmiastową odpowiedź całego roweru. Przez co zyskuje on na manewrowości.
Co prawda, kąt pochylenia przedniego widelca jest troszkę
większy niż przy objeżdżanych przeze mnie maszynach XC, przez co rower ma
większy od nich promień skrętu ale zyskuje dużo na stateczności. Efekt jest
odczuwalny przy długich zakrętach oraz podczas pokonywania usypanych band.
Niestety nie mam zamiaru lukrować w nieskończoność.
Rzetelnie rzecz ujmując, napęd to porażka. O ile rozumiem
zastosowanie przekładni 2x10 to już 3x10 w wersji Shimano po
prostu się nie
sprawdza. Pięknie na specyfikacji wygląda informacja, że rower ma 30 biegów ale
ani razu nie korzystałem z najmniejszej tarczy z przodu. Nie sądzę, że
ktokolwiek będzie zmuszony zredukować bieg do małej tarczy, nawet wjeżdżając na
słynne schronisko „Odrodzenie”
Miałem za to problem z wyregulowaniem przerzutki tak aby
pracowała w systemie „wszystko z blatu” co jest częstą praktyką wśród
„ścigantów”.
W moim przypadku poległem i byłem zmuszony słuchać odgłosów
tarcia łańcucha o prowadnicę.
Podsumowując, nowe ramy firmy Kellys są naprawdę topowym
produktem. Mimo tego, że brakuje takich rozwiązań jak prowadzenie linek
wewnątrz to jest to produkt z pierwszej ligi.
Osprzęt jaki otrzymałem wraz z modelem Mystery być może nie
powala ale daje możliwości spokojnej i przyjemnej jazdy po górach. Daje nawet
możliwości do spróbowania swoich sił w jakiś zawodach MTB. RockShox Recon jako
amortyzator być może nie jest jak jego starszy brat (SID) lecz spokojnie
poradzi sobie z przeszkodami. Da nawet radę metrowym „dropą”. Jedyne co bym
zmienił to koła, które nie dość, że są ciężkie to wcale ich waga nie przekłada
się na wytrzymałość. Byłem nawet zmuszony centrować tylne koło po ostrzejszej
jeździe wśród kamieni.
Całość sprzętu oceniłbym na mocną czwórkę z plusem z
możliwością rozwoju do piątki. Ramę natomiast oceniam na 6 z lekkim minusem.
Jak dla mnie jest to produkt warty swojej ceny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz